Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi adhed z miasteczka Gryfów Śląski. Mam przejechane 5212.40 kilometrów w tym 1559.95 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.43 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 41635 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy adhed.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki

Dystans całkowity:1383.47 km (w terenie 861.13 km; 62.24%)
Czas w ruchu:84:30
Średnia prędkość:16.37 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Suma podjazdów:11223 m
Maks. tętno maksymalne:166 (82 %)
Maks. tętno średnie:146 (72 %)
Suma kalorii:42079 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:72.81 km i 4h 26m
Więcej statystyk

Broumovskie Steny czyli czeskie Góry Stołowe

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 31.07.2013 | Komentarze 0

I chyba najbardziej udany dzień podczas całego wypadu do Głuszycy. Tym razem pojechałem do Czech w Góry Stołowe. Jak już mówiłem dookoła jest mnóstwo gór i możemy do woli wybierać pomiędzy różnymi pasmami.



W Czechach jest wiele ciekawych cyklotras i wszystkie są świetnie oznaczone, z mapkami na trasie co jakiś czas, więc naprawdę warto tam pojechać. A widoki są niesamowite! :)

Broumovskie Steny to takie małe Skalne Miasto które to znajduje się niedaleko w Teplicach.

Z Głuszycy przez Janovicki dojechałem, a raczej zjechałem do Broumova. Zjazd był długi, asfaltowy, już wiedziałem, że powrót będzie ciężki...

Przy okazji to w Broumovie znajduje się najstarszy kościół w Czechach.



Gdy dojechałem do cyklotrasy to zaczęły się podjazdy, ale jechało się przyjemnie, choć nie wszystko udało się pokonać w siodle.





Na górze już było płasko, w końcu od czegoś góry stołowe mają swoją nazwę :) Pokręciłem się trochę po szczycie i pojechałem ciekawym, bodajże czerwonym szlakiem do Polic. Ścieżka była bardzo atrakcyjna, z szybkim zjazdem w lesie, ale skończyła się nie w samych Policach, a w miasteczku obok i do Polic musiałem jechać już asfaltem.



Miasto atrakcyjne, uzupełniłem ekwipunek w sklepie i ruszyłem w drogę powrotną. Trasa strasznie się ciągnęła, bo na początku prowadziła przez pole, a w taki upał to nic przyjemnego. Później trafiłem na szlak do schroniska i w końcu do niego dojechałem - była to Hvezda.



Tam już pamiątkowe zdjęcia i szykowałem sie na przyjemny zjazd po tych korzeniach po których musiałem kilka godzin wcześniej podjeżdżać. Niestety przeliczyłem się, bo zgubiłem cyklotrasę i poszedłem pieszym szlakiem, a nie należało to do przyjemności, bo rower trzeba było nieść. Do tego trafiłem na jakąś chmarę os, ale ugryzła mnie tylko jedna (w lesie aż buczało).





Gdy tylko zobaczyłem wreszcie zjazd na cyklotrasę to bardzo sie ucieszyłem i dojechałem do Broumova. Co prawda do Głuszycy już tylko jakieś kilkanaście kilometrów, ale praktycznie samego podjazdu... Było ciężko, bo byłem już zmęczony po tym weekendzie w Głuszycy, a droga wiła się i wiła tylko do góry. Ale w końcu dojechałem do przejścia granicznego, a z niego już z górki.


Kategoria Wycieczki


Jezioro Bystrzyckie i zamek Grodno

Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 31.07.2013 | Komentarze 0

W planie był najdłuższy - zielony szlak Strefy MTB w Głuszycy, ale wypędziły mnie z niego kleszcze...

Pojechałem nad Jezioro Bystrzyckie i zamek Grodno.





Opis linka

Objechałem jezioro dookoła, wchodząc także na zaporę, a potem wzdłuż brzegu fajną ścieżką dojechałem do szlaki prowadzącego na zamek (całkiem fajny podjazd).




nowi przyjaciele...

Wracałem do Głuszycy niebieskim szlakiem z Walimia. Niby blisko, ale trasa ciągnęła się strasznie, do tego był to w dużej części ostry terenowy podjazd, było ciężko.


Kategoria Wycieczki


Góry Sowie - wjazd na Wielką Sowę

Piątek, 26 lipca 2013 · dodano: 31.07.2013 | Komentarze 0

Rano pojechaliśmy do Wałbrzycha na serwis przerzutki. Poszło szybko i sprawnie, udało się wyprostować hak i zaraz mogłem ruszyć w drogę.

Nie chciałem wracać asfaltem w kierunku Głuszycy, więc pokręciłem się po okolicznych górach, trasy są tam bardzo fajne, ale lekko się zgubiłem... Wyjechałem na drugim końcu Wałbrzycha i zamiast być bliżej Walimia, to musiałem zawracać i jechać już asfaltem.

W Górach Sowich byłem pierwszy raz i nie bardzo wiedziałem który szlak wybrać aby wjechać na Wielką Sowę, czyli najwyższy szczyt w okolicy. Odradzano jedynie żółty, który po prostu trzeba butować, bo raczej niewiele jest osób które dałyby radę nim wjechać.

Ostatecznie wybrałem trasę z Rzeczki. Zanim tam dojechałem to zrobiłem sobie kilkunastominutowy odpoczynek, leżąc plackiem na trawie, bo był taki upał że jechało się po asfalcie strasznie, ale jak już tam przyjechałem to nie będę przecież siedział w domu.



Dojechałem do "Szerokiej Drogi" i powoli wspinałem się w górę. Później nie obyło się bez kolejnych pomyłek na trasie, ale w końcu trafiłem na dobry bodajże niebieski szlak i dojechałem nim niemal na sam szczyt. Niemal bo później wjechałem na czerwony i to nim ostatecznie wdrapałem się na Wielką Sowę. Sama jazda była naprawdę bardzo przyjemna - lubię takie podjazdy :-)



Na Wielkiej Sowie wszedłem oczywiście na wieżę widokową, kupiłem pamiątki (jak zwykle przypinka do kolekcji), zrobiłem odpoczynek na trawie i wybrałem kolejny szlak - powrotny. Ze szczytu mamy do wyboru kilka tras, każda prowadzi w inną stronę, ja pojechałem w stronę schroniska Orzeł i Sowa.





Zjazd był świetny, było na czym wypróbować zawieszenie - duże kamienie, korzenie, jechało się super. W schroniskach po kolejne pamiątki, a później wreszcie powrót do Głuszycy przez Bartnicę.


Kategoria Wycieczki


Głuszyca MTB - żółty szlak Osówka i usterka

Czwartek, 25 lipca 2013 · dodano: 30.07.2013 | Komentarze 0

Na weekend pojechałem do Głuszycy pośmigać trochę po tamtejszej Strefie MTB oraz okolicznych górach, a jest ich naprawdę sporo :)

W czwartek przyjechałem pociągiem po godzinie 13, rozpakowałem się, tzn. zostawiłem wszystkie toboły i od razu pojechałem pojeździć.

W Głuszycy mamy przygotowanych do jazdy grubo ponad 100km tras Strefy MTB o którą dbają tamtejsi pasjonaci rowerów górskich. Trasy są oznakowane, a dodatkowo możemy kupić sobie profesjonalną mapkę ze wszystkimi opisami i oczywiście szlakami. Ja dostałem za darmo od Pana Janusza z agroturystyki "Pograniczna".

Swoją drogą warto napisać o bazie noclegowej w Głuszycy, bo są tam miejsca, gdzie możemy bez problemów schować nasze rowery, ale także skorzystać z myjki. Ogólnie jest to ciekawa okolica na jazdę rowerem, szczególnie górskim, a co roku odbywają się tutaj także maratony (Golonki jak i Grabka).

A teraz do rzeczy - na początek ruszyłem na żółty szlak pod tematyką podziemnych miast ulokowanych we wnętrzu Gór Sowich. Hitlerowcy zrobili pod ziemią naprawdę imponujące konstrukcje -> kompleks Riese czyli Olbrzym, którego przeznaczenie do dziś nie jest znane.

Trasa oznakowana była świetnie, bo jak się dowiedziałem dopiero znaki były odnawiane. Przyjemna, niezbyt trudna, z jednym cięższym krótkim podjazdem. Jechało się bardzo przyjemnie, a do tego było sucho - całkowicie odmiennie od czerwcowego Bikemaratonu :)



Później chciałem objechać szlak niebieski - na szczyt Waligóra, ale miałem usterkę. Najpierw coś, jakiś sznurek zaplątał mi się w kasetę i przerzutkę, a później łańcuch spadł za ostatnią zębatkę i przy wyciąganiu przekrzywiłem tylnią przerzutkę. Jazda była bardzo utrudniona, nie było mowy o jej kontynuowaniu, wróciłem i następnego dnia pojechaliśmy do serwisu.


Kategoria Wycieczki


  • DST 86.82km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 20.67km/h
  • Kalorie 2806kcal
  • Podjazdy 520m
  • Sprzęt (nieaktualny) Giant XTC 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamek Frydlant

Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 24.06.2013 | Komentarze 0

Wczoraj planowałem pojechać na Singltrek pod Smrkiem, ale jeszcze czułem w nogach Wrocław (nie tyle maraton, co jazdę po mieście) i odechciało mi się singli.



Pojechałem nad nasze jeziorko (Złotnickie), ale z tego co zobaczyłem, to nasza plaża zarosła na dobre. Potem pojechałem nad drugie jezioro obok - Leśniańskie obok zamku Czocha i tam jak zawsze na plaży było już trochę ludzi. Woda cieplutka, z chęcią bym tam popływał, ale nie wziąłem nic poza bukłakiem i tym co miałem na sobie :|



Z zamku trzeba było jakoś wrócić, więc planowałem pojechać przez Leśną i już wracać do domu, ale wpadłem na ekstra trasę MTB obok zapory i jechało mi się nią super. Naprawdę ekstra trasa, prowadzi przez szlak rowerowy, mam nadzieję, że niedługo przejadą ją bez żadnego prowadzenia, bo wczoraj miałem trochę stracha jechać tam bez zatrzymania - obok wysoka skarpa, a ścieżka wąska i po korzeniach i dużych kamieniach.



Z Leśnej nie chciało mi się jednak wracać do domu, to pojechałem do Miłoszowa, do granicy polsko-czeskiej, gdzie nadal trzyma się "złoty interes" czeskich imigrantów :-) czyli budki z ubraniami i jedzeniem

Wracać tą samą drogą byłoby bez sensu, więc popatrzyłem na mapce, co mogę zobaczyć jeszcze w okolicy i zobaczyłem, że Frydlant, w którym do tej pory jeszcze nie byłem jest tylko 16km ode mnie, więc pojechałem właśnie tam.

Droga asfaltowa, trochę pod górę, trochę z góry, niezbyt lubię takie drogi, bo jechało się monotonnie, ale jakoś dojechałem i mimo zbliżającej się burzy na horyzoncie podjechałem pod zamek, bo szkoda byłoby zawracać pod koniec drogi.





Zamek z bliska nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak na zdjęciach w internecie. Do środka nie wchodziłem, tylko od razu pojechałem w stronę znanych już Hejnic. Niestety pomyliłem drogi i w Respenavie skręciłem w inną stronę od razu na Nove Mesto. W sumie to i dobrze, bo już zaczęło padać i złapał mnie lekki deszczyk.

Stamtąd jeszcze tylko zjazd do Singltrek Centrum i powrót do domu przez Czerniawę, Mirsk czyli standardowo.


Kategoria Wycieczki


  • DST 92.00km
  • Teren 62.00km
  • Czas 05:52
  • VAVG 15.68km/h
  • Kalorie 4000kcal
  • Sprzęt (nieaktualny) Giant XTC 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Upalny Harrachov

Środa, 19 czerwca 2013 · dodano: 20.06.2013 | Komentarze 3

We wczorajszym upale zrobiłem sobie wycieczkę po Izerach, tym razem zaczynając od drugiej strony. Było straszliwie gorąco, jazda była bardzo męcząca, ale przynajmniej można było się ochlapać w rzece płynącej do Harrachova :)



Zacząłem jak zawsze od Świeradowa, ale tym razem od razu kierując się na Szklarską Porębę, a dokładniej kopalnię kwarcu Stanisław. Chciałem dostać się do niej jakimś leśnym szlakiem, ale był on zarośnięty, a po pewnym czasie po prostu się jakby urywał, a ja się zgubiłem. Nie chciało mi się wracać tą samą drogą, a widząc że do kopalni mam z jakieś 700m to postanowiłem przedzierać się przez świerki i krzewy w górę. Było to bardzo głupie, z każdym następnym metrem coraz bardziej żałowałem, że nie zawróciłem, ale nadal było mi szkoda się "poddać". Straciłem jakieś pół godziny, ale wreszcie wyszedłem na górę kopalni.



Potem pojechałem na Wysoki Kamień, czyli jeden z wyższych szczytów Gór Izerskich. Znajduje się tam punkt widokowy i schronisko, a widok na Szklarską Porębę naprawdę robi wrażenie.



Później zjazd do Szklarskiej, fajny, szybki, w terenie po lesie. Krótki odpoczynek w mieście i wyruszyłem na Jakuszyce. Jechałem boczną drogą obok głównej Czeskiej Szosy.



W Jakuszycach popatrzyłem jak trenują przyszli biathloniści i wyruszyłem w stronę Harrachova, pamiętając o niedługim skręcie w lewo, aby wjechać w las i dojechać do wodospadu Mumlavy. Gdy już tam dojechałem, to kilkadziesiąt metrów dalej było to na co czekałem - rwący strumień z zimną wodą i kamienie, na których można usiąść.



Tam zrobiłem sobie dłuższy postój, chciałoby się zostać na dłużej, bo przy takim upale ta lodowata woda była ekstra! Polecam każdemu!



Później już kierunek Harrachov i coraz większa chęć powrotu do domu, bo upał był nie do zniesienia. Jechałem tym razem w drugą stronę, więc do schroniska Orle czekał mnie długi męczący podjazd, szczególnie pod jeszcze czeską stację kolejową. Jakoś dałem radę, opłukałem głową zimną wodę, napełniłem butelki i pojechałem do Chatki Górzystów. Stamtąd jeszcze krótki podjazd, który wczoraj wydawał się bez końca i wreszcie zjazd do Świeradowa, a potem droga do domu :)


Kategoria Wycieczki


  • DST 82.24km
  • Teren 62.00km
  • Czas 04:38
  • VAVG 17.75km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2712kcal
  • Podjazdy 1152m
  • Sprzęt (nieaktualny) Giant XTC 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szkolna wycieczka i singltrek Zajecznik

Poniedziałek, 17 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 0

Dzisiaj pojechaliśmy na szkolną wycieczkę rowerową w okolice Świeradowa Zdroju. Jechaliśmy z Leśnej bardzo przyjemną szutrową drogą prowadzącą przez las. Po kilku przygodach z dętkami i łańcuchami dojechaliśmy do asfaltu, który poprowadził nas do stacji gondolowej.



Tam się rozdzieliliśmy i większość pojechała na polskiego czerwonego singltreka - "Zajęcznik". Wbrew opinii wielu ludzi, singiel okazał się naprawdę bardzo ciekawy - szybki, płynny i dawał mnóstwo frajdy. Jedynie przeszkadzały kamienie na niektórych fragmentach ścieżek, no i podjazdy nie należały do przyjemnych :) Poza tym poszła mi dętka w oponie... Po singlu jeszcze odpoczynek w restauracji i powrót do domu.


Kategoria Wycieczki


  • DST 101.69km
  • Teren 75.00km
  • Czas 06:42
  • VAVG 15.18km/h
  • VMAX 52.90km/h
  • Kalorie 4493kcal
  • Podjazdy 2253m
  • Sprzęt (nieaktualny) Giant XTC 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Harrachov i Szrenica

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 16.06.2013 | Komentarze 0

Dzisiaj kolejna dłuższa wycieczka, a planowałem pojeździć trochę mniej, bo jutro czeka mnie szkolny rajd rowerowy.

Pojechałem do Harrachova, jednak tym razem inną drogą, aby uniknąć głównej szosy, która dla mnie nie była zbyt przyjemna (wolę leśne ścieżki). Standardowo wjazd ze Świeradowa pod Chatkę Górzystów, a następnie jazda w kierunku schroniska Orle. Stamtąd skręciłem w prawo na kierunek Harrachov.



Przyjemna, kilkukilometrowa droga szutrowa przez las doprowadziła mnie do stacji kolejowej Harrachov. Potem wjechałem na szosę i dotarłem do miasteczka. Chwila odpoczynku, skosztowałem czeskich knedlików z truskawkami (czyli z ich jahodami) i pojechałem w kierunku wodospadu Mumlavy.



Droga prowadziła przez las, bardzo przyjemna, super teren, korzenie, kamienie, ekstra. Na początku był wąski dość stromy podjazd, spokojnie do podjechania, ale jakoś zacząłem się bujać i wpadłem w żywopłot :P



Wodospad może robić wrażenie. Potem pojechałem w górę asfaltem w stronę granicy z Polską. Droga ciągnęła się długo, ale po prawej widoki rzeki, czy to potoku były naprawdę ekstra. Zrobiłem krótki postój i skręciłem, w wydawało mi się dobrą drogę, do Jakuszyc.



Ta droga to był długi szutrowy podjazd, wydawał mi aż za długi, bo jak to ciągle podjeżdżam, a tu jeszcze ze 2km w górę - gdzie ja jadę? Dotarłem do czeskiego schroniska, spytałem Niemców o drogę do Szklarskiej Poręby i wskazali mi jeszcze jeden krótki (z jakieś 500m) podjazd wyżej. Poszedłem tam i... wyszedłem obok Szrenicy :)



Nie planowałem tam jechać, a wyszło jak wyszło i nie mogłem sobie odpuścić wjazdu na Szrenicę. Widoki były ekstra, aż chciało się pojechać na samą Śnieżkę, bo była na wyciągnięcie ręki, z jakieś 8km bo dość płaskim terenie, ale byłem już dosyć zmęczony i nie wiem kiedy wróciłbym do domu.

Zrobiłem zdjęcia na tle gór i czekał mnie dłuuugi zjazd do Szklarskiej Poręby po kostce, która dla mnie nie była zbyt przyjemna i trzymałem ciągle ręce na hamplach. Ze Szklarskiej już spokojnie asfaltem do domu (przez Rozdroże Izerskie, Świeradów i Mirsk).


Kategoria Wycieczki


  • DST 124.33km
  • Teren 90.00km
  • Czas 07:38
  • VAVG 16.29km/h
  • Kalorie 4500kcal
  • Podjazdy 2516m
  • Sprzęt (nieaktualny) Giant XTC 3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Smrek i czeskie Izery

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 13.06.2013 | Komentarze 1

Wczoraj zrobiłem sobie wreszcie dłuższą wycieczkę. Wyszła na tyle długa, że był to mój nowy rekord, jeśli chodzi o liczbę km. Zrobiłem ponad 124km w większości po Górach Izerskich - do domu przyjechałem padnięty :-)



Pogoda była wyśmienita, na dole gorąco, świeciło słońce, jednak w górach było już chłodniej, a w Czechach powiem szczerze, że było mi trochę zimno w samej koszulce. Do tego pojawiały się chmury i bałem się trochę o deszcz, bo nie miałem ze sobą żadnej kurtki.



Zacząłem od wjazdu ze Świeradowa drogą na Stóg Izerski, jednak pojechałem w stronę Smreka, bo jeszcze nigdy tam nie byłem. Teraz podróżowałem z mapą i trasę miałem mniej więcej zaplanowaną, więc nie było niespodzianek. Droga na Smrek prowadzi przez dość duże kamienie i raczej nie nadaje się do jazdy, jeśli już to jakieś enduro. Szczyt zdobyty, wszedłem na wieżę widokową i szybko zrobiłem zdjęcia okolicy, która jest z tego miejsca doskonale widoczna.









Dalej poszedłem, bo jechać się nie dało, bodajże jakąś przełęczą, był to niebieski szlak, droga prowadziła przez błoto, torf i duże głazy i prowadzenie roweru było bardzo niewygodne.



Później jazda na znaną mi już Smedavę, następnie jechałem obok bardzo ładnego jeziorka Sous, z tego co mi się wydaje to znajduje się tam również zapora wodna.







Potem kolejno Desna, Tanvald, Smrzvka, Jiretin, Albrechtive i wreszcie największe zaporowe jezioro Gór Izerskich - nieopodal Josefuv Dol. Zbiornik dostarcza wodnę pitną dla okolic - Jablonca i Liberca. Robi wrażenie. :)



Warto było tam wjechać, choć łatwo nie było to musiałem pokonać dość długi szutrowy podjazd, co przy ogólnym zmęczeniu było trochę utrudnione :)



Następnie jeszcze trochę jazdy pod górę do Nova Louka, chwila odpoczynku i wreszcie upragniony, długi, bo kilkukilometrowy zjazd do Hejnic. Jechało się super, tylko trochę utrudniały to liczne rowy w drodze.


W Hejnicach kolejne już fotki na ich niesamowity kościół, który na tle gór wygląda bajecznie.



Z Hejnic podjazd asfaltem pod Lazne Libverda, swoją drogą super uzdrowisko, potem jeszcze trochę podjazdu pod Obri Sud czyli knajpę w beczce od piwa i jazda do Novego Mesta Singletrekami pod Smrkiem.





Mimo zmęczenia Single jak zawsze dawały najwięcej radości, muszę się niedługo tam wybrać pojeździć tylko po szlakach. :)



Potem jeszcze wizyta w Singltrek Centrum, zakup pamiątkowej koszulki i powrót do domu :)


Kategoria Wycieczki


Głuszyca + Osówka

Piątek, 7 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 0

W piątek pojechałem do Głuszycy na sobotni Bikemaraton. Na miejscu byłem już koło południa, więc miałem sporo czasu na zwiedzenie miasteczka.

Swoją drogą Głuszyca to bardzo interesujące miejsce i mamy tam wiele ciekawych turystycznie obiektów.

Zrobiłem sobie krótką wycieczkę do Podziemnego Miasta Osówka - największej podziemnej twierdzi Hitlera.

Później z nowo poznanymi ludźmi przejechałem trasę MINI maratonu i pokręciłem się po mieście.






Kategoria Wycieczki