Info

Suma podjazdów to 41635 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Lipiec1 - 0
- 2015, Maj1 - 0
- 2015, Kwiecień1 - 6
- 2014, Październik1 - 1
- 2014, Wrzesień2 - 24
- 2014, Sierpień3 - 4
- 2014, Lipiec10 - 36
- 2014, Czerwiec3 - 10
- 2014, Maj10 - 28
- 2014, Kwiecień5 - 19
- 2013, Sierpień6 - 12
- 2013, Lipiec24 - 4
- 2013, Czerwiec21 - 12
- 2013, Maj3 - 4
- DST 82.81km
- Teren 82.81km
- Czas 04:45
- VAVG 17.43km/h
- Kalorie 2897kcal
- Sprzęt (nieaktualny) Specialized Stumpjumper FSR Comp
- Aktywność Jazda na rowerze
Broumovskie Steny czyli czeskie Góry Stołowe
Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 31.07.2013 | Komentarze 0
I chyba najbardziej udany dzień podczas całego wypadu do Głuszycy. Tym razem pojechałem do Czech w Góry Stołowe. Jak już mówiłem dookoła jest mnóstwo gór i możemy do woli wybierać pomiędzy różnymi pasmami.
W Czechach jest wiele ciekawych cyklotras i wszystkie są świetnie oznaczone, z mapkami na trasie co jakiś czas, więc naprawdę warto tam pojechać. A widoki są niesamowite! :)
Broumovskie Steny to takie małe Skalne Miasto które to znajduje się niedaleko w Teplicach.
Z Głuszycy przez Janovicki dojechałem, a raczej zjechałem do Broumova. Zjazd był długi, asfaltowy, już wiedziałem, że powrót będzie ciężki...
Przy okazji to w Broumovie znajduje się najstarszy kościół w Czechach.
Gdy dojechałem do cyklotrasy to zaczęły się podjazdy, ale jechało się przyjemnie, choć nie wszystko udało się pokonać w siodle.
Na górze już było płasko, w końcu od czegoś góry stołowe mają swoją nazwę :) Pokręciłem się trochę po szczycie i pojechałem ciekawym, bodajże czerwonym szlakiem do Polic. Ścieżka była bardzo atrakcyjna, z szybkim zjazdem w lesie, ale skończyła się nie w samych Policach, a w miasteczku obok i do Polic musiałem jechać już asfaltem.
Miasto atrakcyjne, uzupełniłem ekwipunek w sklepie i ruszyłem w drogę powrotną. Trasa strasznie się ciągnęła, bo na początku prowadziła przez pole, a w taki upał to nic przyjemnego. Później trafiłem na szlak do schroniska i w końcu do niego dojechałem - była to Hvezda.
Tam już pamiątkowe zdjęcia i szykowałem sie na przyjemny zjazd po tych korzeniach po których musiałem kilka godzin wcześniej podjeżdżać. Niestety przeliczyłem się, bo zgubiłem cyklotrasę i poszedłem pieszym szlakiem, a nie należało to do przyjemności, bo rower trzeba było nieść. Do tego trafiłem na jakąś chmarę os, ale ugryzła mnie tylko jedna (w lesie aż buczało).
Gdy tylko zobaczyłem wreszcie zjazd na cyklotrasę to bardzo sie ucieszyłem i dojechałem do Broumova. Co prawda do Głuszycy już tylko jakieś kilkanaście kilometrów, ale praktycznie samego podjazdu... Było ciężko, bo byłem już zmęczony po tym weekendzie w Głuszycy, a droga wiła się i wiła tylko do góry. Ale w końcu dojechałem do przejścia granicznego, a z niego już z górki.