Info

Suma podjazdów to 41635 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Lipiec1 - 0
- 2015, Maj1 - 0
- 2015, Kwiecień1 - 6
- 2014, Październik1 - 1
- 2014, Wrzesień2 - 24
- 2014, Sierpień3 - 4
- 2014, Lipiec10 - 36
- 2014, Czerwiec3 - 10
- 2014, Maj10 - 28
- 2014, Kwiecień5 - 19
- 2013, Sierpień6 - 12
- 2013, Lipiec24 - 4
- 2013, Czerwiec21 - 12
- 2013, Maj3 - 4
- DST 73.92km
- Teren 73.92km
- Czas 04:22
- VAVG 16.93km/h
- Kalorie 2661kcal
- Sprzęt (nieaktualny) Specialized Stumpjumper FSR Comp
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie - wjazd na Wielką Sowę
Piątek, 26 lipca 2013 · dodano: 31.07.2013 | Komentarze 0
Rano pojechaliśmy do Wałbrzycha na serwis przerzutki. Poszło szybko i sprawnie, udało się wyprostować hak i zaraz mogłem ruszyć w drogę.
Nie chciałem wracać asfaltem w kierunku Głuszycy, więc pokręciłem się po okolicznych górach, trasy są tam bardzo fajne, ale lekko się zgubiłem... Wyjechałem na drugim końcu Wałbrzycha i zamiast być bliżej Walimia, to musiałem zawracać i jechać już asfaltem.
W Górach Sowich byłem pierwszy raz i nie bardzo wiedziałem który szlak wybrać aby wjechać na Wielką Sowę, czyli najwyższy szczyt w okolicy. Odradzano jedynie żółty, który po prostu trzeba butować, bo raczej niewiele jest osób które dałyby radę nim wjechać.
Ostatecznie wybrałem trasę z Rzeczki. Zanim tam dojechałem to zrobiłem sobie kilkunastominutowy odpoczynek, leżąc plackiem na trawie, bo był taki upał że jechało się po asfalcie strasznie, ale jak już tam przyjechałem to nie będę przecież siedział w domu.
Dojechałem do "Szerokiej Drogi" i powoli wspinałem się w górę. Później nie obyło się bez kolejnych pomyłek na trasie, ale w końcu trafiłem na dobry bodajże niebieski szlak i dojechałem nim niemal na sam szczyt. Niemal bo później wjechałem na czerwony i to nim ostatecznie wdrapałem się na Wielką Sowę. Sama jazda była naprawdę bardzo przyjemna - lubię takie podjazdy :-)
Na Wielkiej Sowie wszedłem oczywiście na wieżę widokową, kupiłem pamiątki (jak zwykle przypinka do kolekcji), zrobiłem odpoczynek na trawie i wybrałem kolejny szlak - powrotny. Ze szczytu mamy do wyboru kilka tras, każda prowadzi w inną stronę, ja pojechałem w stronę schroniska Orzeł i Sowa.
Zjazd był świetny, było na czym wypróbować zawieszenie - duże kamienie, korzenie, jechało się super. W schroniskach po kolejne pamiątki, a później wreszcie powrót do Głuszycy przez Bartnicę.