Info

Suma podjazdów to 41635 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Lipiec1 - 0
- 2015, Maj1 - 0
- 2015, Kwiecień1 - 6
- 2014, Październik1 - 1
- 2014, Wrzesień2 - 24
- 2014, Sierpień3 - 4
- 2014, Lipiec10 - 36
- 2014, Czerwiec3 - 10
- 2014, Maj10 - 28
- 2014, Kwiecień5 - 19
- 2013, Sierpień6 - 12
- 2013, Lipiec24 - 4
- 2013, Czerwiec21 - 12
- 2013, Maj3 - 4
- DST 86.82km
- Teren 20.00km
- Czas 04:12
- VAVG 20.67km/h
- Kalorie 2806kcal
- Podjazdy 520m
- Sprzęt (nieaktualny) Giant XTC 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Zamek Frydlant
Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 24.06.2013 | Komentarze 0
Wczoraj planowałem pojechać na Singltrek pod Smrkiem, ale jeszcze czułem w nogach Wrocław (nie tyle maraton, co jazdę po mieście) i odechciało mi się singli.
Pojechałem nad nasze jeziorko (Złotnickie), ale z tego co zobaczyłem, to nasza plaża zarosła na dobre. Potem pojechałem nad drugie jezioro obok - Leśniańskie obok zamku Czocha i tam jak zawsze na plaży było już trochę ludzi. Woda cieplutka, z chęcią bym tam popływał, ale nie wziąłem nic poza bukłakiem i tym co miałem na sobie :|
Z zamku trzeba było jakoś wrócić, więc planowałem pojechać przez Leśną i już wracać do domu, ale wpadłem na ekstra trasę MTB obok zapory i jechało mi się nią super. Naprawdę ekstra trasa, prowadzi przez szlak rowerowy, mam nadzieję, że niedługo przejadą ją bez żadnego prowadzenia, bo wczoraj miałem trochę stracha jechać tam bez zatrzymania - obok wysoka skarpa, a ścieżka wąska i po korzeniach i dużych kamieniach.
Z Leśnej nie chciało mi się jednak wracać do domu, to pojechałem do Miłoszowa, do granicy polsko-czeskiej, gdzie nadal trzyma się "złoty interes" czeskich imigrantów :-) czyli budki z ubraniami i jedzeniem
Wracać tą samą drogą byłoby bez sensu, więc popatrzyłem na mapce, co mogę zobaczyć jeszcze w okolicy i zobaczyłem, że Frydlant, w którym do tej pory jeszcze nie byłem jest tylko 16km ode mnie, więc pojechałem właśnie tam.
Droga asfaltowa, trochę pod górę, trochę z góry, niezbyt lubię takie drogi, bo jechało się monotonnie, ale jakoś dojechałem i mimo zbliżającej się burzy na horyzoncie podjechałem pod zamek, bo szkoda byłoby zawracać pod koniec drogi.
Zamek z bliska nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak na zdjęciach w internecie. Do środka nie wchodziłem, tylko od razu pojechałem w stronę znanych już Hejnic. Niestety pomyliłem drogi i w Respenavie skręciłem w inną stronę od razu na Nove Mesto. W sumie to i dobrze, bo już zaczęło padać i złapał mnie lekki deszczyk.
Stamtąd jeszcze tylko zjazd do Singltrek Centrum i powrót do domu przez Czerniawę, Mirsk czyli standardowo.