Info
Suma podjazdów to 41635 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Lipiec1 - 0
- 2015, Maj1 - 0
- 2015, Kwiecień1 - 6
- 2014, Październik1 - 1
- 2014, Wrzesień2 - 24
- 2014, Sierpień3 - 4
- 2014, Lipiec10 - 36
- 2014, Czerwiec3 - 10
- 2014, Maj10 - 28
- 2014, Kwiecień5 - 19
- 2013, Sierpień6 - 12
- 2013, Lipiec24 - 4
- 2013, Czerwiec21 - 12
- 2013, Maj3 - 4
- DST 50.30km
- Czas 03:30
- VAVG 14.37km/h
- VMAX 58.70km/h
- HRmax 196 ( 97%)
- HRavg 170 ( 84%)
- Podjazdy 1613m
- Sprzęt Czarny Chińczyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Bikemaraton Bielawa - równo i przyjemnie
Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 19.07.2014 | Komentarze 5
Równo i przyjemnie, ale to dlatego, że miałem dosyć równe tempo podczas całego wyścigu, bo teren na pewno nie był równy i trasa była dosyć ciężka kondycyjnie - chodzi o kilka stromych podjazdów, które dawały mocno w kość.
Dzisiaj przyjechaliśmy do Bielawy późno, bo dopiero o 10:20. Szybkie przygotowanie rowerów, przebranie i jako takie rozruszanie nogi. Rozgrzewka to to nie była, bo już o 10:50 poszedłem do sektora, więc zrobiłem ledwo ponad 2km rozruchu. Jednak i tak wiedziałem, że początek to długi podjazd, a muszę go jechać swoim tempem, żeby dać radę później. Bike Adventure mnie na pewno podbudowało, bo wiem, że dam radę pojechać MEGA, tylko nie mogę się spalać na początku. Za mną luźny tydzień, w sumie to już miałem tego dosyć i chętnie wrócę do treningów :-)

Początki zawsze mam ciężkie, ale jakoś nie wyprzedzało mnie zbyt wiele ludzi, tak jak na BA, pewnie dlatego, że tutaj są jednak sektory. Jechałem równo i gdzieś tak od połowy zacząłem nawet wyprzedzać i mimo, że był to podjazd, to czerpałem radość z jazdy, choć nogi mocno piekły. Zatrzymałem się na obu bufetach po drodze, bo było gorąco i poza tym lubię tak na chwilę odsapnąć.
Końcówka podjazdu na Wielką Sowę nie była taka straszna. Tylko dwa razy stanąłem, ale ogólnie wjechać można było bez problemu i nawet na kołach 26". Zjazd też taki jakiś zwykły, a ludzie coś straszyli, że może być trudny. Ogólnie szybko i w dół. 
Jednak po zjeździe miałem problem - bolał mnie brzuch czy sam nie wiem co, ale w tych okolicach :-) Nie wiem czy po tym izotoniku z bufetu, ale czułem się fatalnie, tzn. coś tam kręciłem, ale tak bolało, że pod koniec źle mi się oddychało. Nie była to kolka, ale taki ból w żołądku czy coś takiego. Dojechałem do trzeciego bufetu, napiłem się wody, zresztą od tej pory piłem tylko wodę i chwilę postałem i coś ustąpiło. Potem jeszcze lekko pobolało i przestało, na szczęście...
W ogóle na zjazdach dzisiaj czułem się słabo, bo wczoraj rozwaliłem sobie paznokieć u palca wskazującego i kurde źle trzymało mi się kierownicę. Jakoś tak krzywo i bolały mnie zaraz pozostałe palce, ogólnie trochę kicha, ale dało radę jechać. Paznokieć rozwaliłem oczywiście robiąc coś przy rowerze... Szprycha mi go ucięła :D
Jedyny zjazd, który dobrze wspominam, to ten po Kalenicy, naprawdę fajny z korzeniami i szybko go zjechałem. Sporo tam też chyba nadrobiłem, tak mi się wydaje :-)
Zaraz potem na podjeździe pod Trzy Buki zauważyłem blisko Marcina i myślałem, że go dogonię, bo był naprawdę niedaleko. Aż miałem krzyknąć, ale w sumie to po co. Jednak zaraz zaczął się ten podjazd, w sumie to był coraz cięższy i mi też już nogi siadały, więc nie dałem rady go dogonić, a co więcej - to on mi tam uciekł. 
Ogólnie trasa jechana równym tempem. Nie osłabłem pod koniec, wiadomo - było zmęczenie, ale jednak nie jakieś tragiczne i co dla mnie ważne - im bliżej końca, tym więcej wyprzedzałem, a daje mi to znacznie większą radość z jazdy i naprawdę dzisiaj jestem zadowolony z tego maratonu. Pojechałem tyle, na ile potrafię. Zawsze coś znajdzie się do poprawy, ale na podjazdach szybciej bym nie pojechał i to jest moje obecne miejsce. Cieszę się, że przejechałem w końcu te mega na Bikemaratonie w tym roku i wyszło nieźle ;) Czekam na Szklarską, bo nawet lubię tę trasę.
Czas: 3:30:42
M2: 53 na 102
Open: 187 na 517
I jak popatrzę na międzyczasy, to wyraźnie widać, że przesuwałem się sukcesywnie do przodu i o to mi chodzi, bo wtedy lepiej odczuwa się wyścig, niż żeby na koniec mnie wyprzedzali - dlatego tak będę też starał się jeździć w przyszłości.
I międzyczas: msc 292
II międzyczas: msc 250
Meta: msc 187
Trasa naprawdę fajna, przyjemna, ciężkie sztywny podjazdy, gorąco, ale ja lubię wysokie temperatury - na górze zresztą nie było tak gorąco.
Komentarze



